Komentarze: 1
Dzisiaj zaczelam szykowac mieszkanko do swiat. Czyli jednym slowem porzadki.:)) Dostalam od mamuski fajne aniolki do powieszenia...beda bardzo ladnie wygladac. Juz nawet zadecydowalismy ze je powiesimy w pokoju Marka, bo u Ali bedzie najbardziej balkon ozdobiony, a takze oswietlony. Strasznie przezywam to szykowanie mieszkanka, bo chcialabym zeby bardzo ladnie wygladalo.
Ale niestety wczoraj byl 13 i to piatek obiecalam sobie ze nie wyjde z domu chocby nie wiem co. Troszke jestem zabobonna a piatek 13 mnie najbardziej przeraza. I niestety mialam pecha. Wlaczylam pranie. W tym czasie jak pralka pobierala wode, ja zajelam sie sprzataniem a pozniej gadaniem przez telefon. W tym czasie uslyszalam dzwonek do drzwi. Poszlam je otworzyc a tam stala sasiadka z dolu (strasznie sie nie lubimy) i mowi ze jej woda leci w lazience. Sprawdzam u siebie..........a tu pralka pobiera wode a dolem ja wypuszcza. Nawet prania nie zaczela i to trwalo dosyc dlugi czas. Przeprosilam sasiadke i zajelam sie sprzataniem. Wody bylo od groma. Gdybym miala lazienke wykonczona to by tyle jej nie nalecialo a ja w lazience nie mam nic zrobionego jest goly beton na podlodze. A woda wsiakla w niego jak w gabke. Jeszcze dzisiaj to calkiem nie wyschlo. I moglo by sie wydawac ze o sprawie zapomnialam. A tu wieczorem z nowu dzwonek do drzwi. Boze tym razem jakis facet. Tym razem okazalo sie ze ta moja woda doleciala az do jego garazu. (mieszkam na 2 pietrze). Nigdy mi sie nie zdarzylo zeby kogos zalac a jak teraz to zalalam mozna rzec ze pol bloku. Cale szczescie ze nie mieszkam na ostatnim pietrze, bo dopiero by bylo. Jednym slowem mialam pechowy dzien, teraz przyzeklam sobie ze w piatek bede tylko lezec nic juz nie robie, bo znowu bede miala jakiegos pecha.